Chciałam się spytać, dlaczego prawie nikt nie komentuje rozdziałów. Pod jednym postem jest prawie 200 wejść, a komentują tylko 1/2 osoby i to na prawdę smuci. Dobrze wiecie, że jestem początkująca, więc komentarze pomagają mi zrozumieć, gdzie popełniam błędy i uczę się na nich, a także to motywuje mnie do pisana.. Więc chyba zrobię tak : 5 kom. = nowy rozdział ;/ ;3
A teraz zapraszam do czytania :)
~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~
-Lembas - Powiedział z uśmiechem Legolas, który wkładał
pożywienie do łodzi. – Chleb podróżnych. – Powiedziawszy to, ugryzł kawałek.
–Jeden mały kęs wypełni żołądek rosłego człowieka. – Rzekł i spojrzał na Niziołki,
po czym poszedł po resztę ładunków.
-Ile zjadłeś? – spytał jeden z Niziołków.
-Cztery – Odpowiedział, a ja się zaśmiałam.
***
Gdy mieliśmy już odpływać, przybyła do nas Galadriela.
-Legolasie, to prezent dla Ciebie. Łuk Galadrimów, narzędzie
godne elfa. – Z uśmiechem wręczyła mu podarunek. Następnie przeszła do
Niziołków.
-Oto szkielety Nordorinów. Sprawdziły się już w bojach. –
powiedziała to i spojrzała Pippina . - Nie martw się, młody Tuku, odnajdziesz w
sobie dzielność.
Powiedziawszy to, wręczyła Merremu i Pippinowi sztylety, a
następnie odwróciła się i podeszła do mnie.
-To jest eliksir życia. Jeden mały łyk, może uratować
człowieka, krasnoluda, a nawet elfa od śmierci – Dała mi mały flakonik ze
złocistym płynem, po czym z uśmiechem podeszła do Sama.
-A ty, Samwise Gamgee, otrzymasz linę splecioną z hitlainy.
– dała mu szarą długą linę, po czym podeszła do Froda.
-Frodo Bagginsie, ty dostaniesz blask Erendira, czyli
ukochanej gwiazdy elfów. Niech rozświetla ci nawet najciemniejsze chwile. –
Podarowała mu błyszczący flakonik i
odwróciła się do Gimliego.
-A o jaki dar poprosi krasnolud? – spytała się z uśmiechem
Gimliego.
-O nic. – Powiedział krótko. – Pragnie jedynie móc raz
jeszcze spojrzeć na panią Galadriele, która jest piękniejsza od wszystkich
klejnotów ziemi. – Dodał a Galadriela cicho się zaśmiała. Krasnolud, zmieszany
opuścił głowę i odwrócił się. – Chociaż… - Dodał po namyśle. –Jest jedna rzecz…
***
Płynęliśmy już dość długo, u podnóża rzeki. Siedziałam w
jednej łodzi z Legolasem i Gimlim. Obok nas płynęli Aragorn z Frodem i Samem, a trochę za nami Boromir
wraz z Pippinem i Merrym.
-To rozstanie zadało mi ciężką ranę, gdy po raz ostatni
spojrzałem na to, co najpiękniejsze – Mruknął Gimli a ja popatrzyłam się na
niego z lekkim uśmiechem. – Od tej chwili już niczego nie nazwę pięknym, chyba,
że spojrzę na jej dar. – Kontynuował.
-Co ci dała? – zapytał blond włosy elf.
-Poprosiłem ją o pukiel włosów, dała mi aż trzy. – Rzekł, a
ja z uśmiechem spojrzałam na Legolasa, który także szeroko się uśmiechał. Boże, jaki on jest piękny.. Pomyślałam,
ale szybko potrząsnęłam głową i odwróciłam się, żeby zobaczyć, gdzie płyniemy. Wpłynęliśmy
na jakąś szerszą rzekę, a elf szybko odwrócił głowę w stronę drzew, tak, jak by
coś tam zobaczył. Jego mina zrzedła. Chciałam się zapytać, co się stało, ale
dobiliśmy do brzegu.
Zapadł już zmrok, a ja siedziałam sama na brzegu rzeki i
wpatrywałam się w samotną kłodę, za którą coś się kryło.
-Gollum. – Powiedział Aragorn, który nagle stanął za mną. –
Śledzi nas od Morii. Miałem nadzieję, że zgubi trop nad rzeką, ale jest zbyt
sprytny.
-A jeśli powiadomi o nas nie przyjaciela, przyprawa będzie
jeszcze cięższa. – mruknęłam i odwróciłam swój wzrok od kłody. Spojrzałam na
las, gdzie zobaczyłam Boromira zbliżającego się do nas.
-Bezpieczniej było by przejść przez Minas Tirith, potem
moglibyśmy się przegrupować i uderzyć na Mordor z umocnionej pozycji.
-W Gondorze nikt nas nie wesprze. – Mruknął Aragorn.
-Elfą od razu zaufałeś. – dodał zgryźliwie Boromir – Czemu
wątpisz we własnych poddanych? – spytał, ale nie uzyskał odpowiedzi.
-Tak, są słabi. Tak, są wątli, ale w ludziach drzemią także
honor i odwaga! Jednak ty nie chcesz tego dostrzec. Boisz się! – Krzyknął
Boromir a ja wstałam i podeszłam do nich.
-Boromirze, uspokój się – powiedziałam cicho i złapałam go
za ramię, ale ten tylko je strzepnął.
-Całe życie ukrywałeś się w cieniu, ze strachu przed tym,
kim jesteś! – Krzyknął, a Aragorn chwilę na niego popatrzył, po czym przerzucił
swój wzrok na mnie.
-Nie pozwolę by pierścień znalazł się w pobliżu twego
miasta. – Wypowiedziawszy to, odszedł. Spojrzałam na Boromira, który ze złością
wpatrywał się w miejsce, w którym Aragorn zniknął. Nie chcąc go już bardziej
drażnić, postanowiłam się położyć. Weszłam do swojego śpiwora i od razu
zasnęłam.
***
W następny dzień z samego rana znów wyruszyliśmy. Płynęliśmy
dość długo, wzdłuż nurtu rzeki.
-Wow.. – szepnęłam gdy zobaczyłam po dwóch stronach ogromne
posągi w kształcie ludzi.
Przepłynęliśmy koło ich stóp i zatrzymaliśmy łodzie przy
brzegu. Zaczęłam się rozglądać po wybrzeżu. Nie było tutaj nic szczególnego.
Same drzewa. Postanowiłam, że nazbieram trochę drewna na opał, więc weszłam
kawałek w głąb lasu i zaczęłam podnosić różne gałęzie. Po chwili przyszedł do
mnie Gimli z pomocą, więc wyrobiliśmy się dość szybko. Nazbierane drewno
ułożyliśmy w stosik a ja sięgnęłam do pasa po różdżkę i jednym zaklęciem
rozpaliłam ogień.
-Przepływamy jezioro o zmierzchu, potem ruszamy dalej –
Powiedział Aragorn siedząc przy ognisku.
-Podchodzimy Mordor od północy, tak? – spytał krasnolud
-Tak, to jest nasza trasa. – powiedział spokojnie Aragorn.
Po chwili zauważyłam Legolasa, który bacznie przyglądał się lasowi.
-Legolas? – zapytałam, ale ten zamiast odpowiedzieć,
podszedł do Aragorna.
-Ruszajmy. – Rzekł blondyn.
-Nie, orkowie są na wschodnim brzegu, zaczekamy na osłonę
nocy.
-Nie to mnie niepokoi – Mruknął. – Moje myśli spowił cień
groźby, coś się zbliża. Czuję to. – Dodał.
-Gdzie jest Frodo? – Odezwał się jeden z Niziołków i nagle
wszystkie oczy spoczęły na Merrym, po czym zerknęłam na miejsce Boromira, ale
go tam nie było.
-Boromira też nie ma. – Rzekłam.
Aragorn spojrzał na mnie ze strachem w oczach a po chwili
wbiegł do lasu. Nie czekając długo pognałam za nim, a zaraz za mną Legolas wraz
z Gimlim. Prawdopodobnie rozdzieliliśmy się, bo jak spojrzałam w tył,
zobaczyłam wyłącznie drzewa. Aragorna też nigdzie nie widziałam. Biegłam cały
czas przed siebie omijając pnie drzew i korzenie wystające z ziemi. Po chwili
usłyszałam czyjeś krzyki. Nie czekając, pobiegłam w tamtą stronę. Pierwsze co
zobaczyłam to ogromny posąg, a raczej głowa, która od owego posągu odpadła.
Później zobaczyłam Boromira, który zaczął biec za Frodem, ale ten mu uciekł.
-To ja powinienem mieć pierścień! Czytam w twoich myślach!
Zaniesiesz go Sauronowi! – krzyczał za nim.
-Boromirze? – powiedziałam niezbyt pewna. – Co ty robisz?
-Hermiona? Co ty tu robisz? Widziałaś to?!
Pokiwałam lekko głową a ten rzucił się na mnie. Pisnęłam i
zanim wyciągnęłam różdżkę, mężczyzna leżał już na mnie .
-Złaź! – krzyknęłam, ale ten tylko się zaśmiał, więc zaczęłam
wierzgać nogami i rękami próbując jakoś się wydostać.
-Nie ruszaj się, skarbie. To będzie czysta przyjemność –
zaśmiał się i przymierzał się do pocałowania mnie, ale ja odwróciłam głowę.
-Chyba coś ci powiedziałem, że masz się nie ruszać – Tym razem
złapał moją twarz rękami i udało mu się złączyć nasze wargi. Kilka łez
wyleciało mi z oczu, a gdy Boromir złapał mnie za talię, odrobinę za mocno,
pisnęłam. Mężczyzna wykorzystał tą okazję i wsunął język do moich ust, przez co
zaczęłam się mocniej szarpać. Chwilę później poczułam jego dłoń na swoim kroczu,
które zaczął masować, ale przerwał gdy usłyszał jak ktoś nadchodzi.
-Zostaw ją! – ktoś krzyknął a ja poczułam wielką ulgę. Boromir
tylko się zaśmiał. ale po chwili spoważniał. –Odejdź od niej. – powiedział nieznajomy,
a ja poczułam jak Boromir puszcza moje ciało. Szybko przeczołgałam się do
wielkiego głazu i zwinęłam się w kłębek chowając twarz między nogi. Po paru
chwilach ktoś do mnie podszedł, a ja poczułam jak dreszcz przepływa przez całe
moje ciało.
-Odejdź – wyszeptałam.
-Już dobrze Mionka, nic ci nie będzie. – powiedział spokojnie
a ja podniosłam głowę i zobaczyłam blond czuprynę, którą tak uwielbiałam.
-Legolas? – spytałam z nadzieją.
-Jestem tu. – powiedział i przytulił mnie do sobie. Po
chwili usłyszeliśmy czyjeś ciężkie kroki i znajomy głos.
-Co tu się stało? – spytał Gimli.
-Nie ważne – rzekł blondyn.
-Uciekajcie! – Krzyknął jeden z Niziołków, który dość szybko
zbiegał z górki, a ja otarłam oczy z łez i zobaczyłam od groma dziwnych orków.
-Uruk Hai – wyszeptał Legolas po czym wstał i pomógł mi się podnieść.
Wyjęłam swoje dwa sztylety a elf cicho się zaśmiał.
-Co? – popatrzyłam na niego dziwnie.
-Chyba na prawdę nauczę cię szczekać z łuku. – odparł i
naciągnął cięciwę, po czym wystrzelił jedną strzałę, która trafika Uruk Hai
prosto w czoło. Przewróciłam oczami i zobaczyłam orka biegnącego prosto na
mnie. Nie myśląc zbyt wiele ruszyłam na przód po czym wskoczyłam na niego i
wbiłam mu jeden sztylet w kark a drugiego rzuciłam w orka, który walczył z
Merrym. Wyciągnęłam sztylet z karku i zeskoczyłam z niego. Walka chwilę trwała.
Myśleliśmy, że już wygraliśmy, gdy z nikąd pojawił się Uruk Hai z kuszą.
Uśmiechnął się złowieszczo i wycelował strzałą w tors Boromira. Wszystko działo
się w zwolnionym tempie. Można by pomyśleć, że dobrze mu tak, za to co mi
zrobił, ale tak nie było. Źle się z tym czułam. Widziałam, jak mężczyzna pomimo
wbitej strzały wciąż walczy. Uruk Hai wbił mu kolejną strzałę, i tym razem
Boromir padł. Zobaczyłam jak Legolas naciąga cięciwę swojego łuku i wystrzela z
niej strzałę, która trafia orka prosto w serce. Podbiegłam do Boromira i
położyłam jego głowę na swoich kolanach i zaczęłam szukać w kieszeniach
eliksiru życia, ale mężczyzna złapał mnie za rękę.
-Nie szukaj go. – wychrypiał – Zginę tak, jak powinienem.
Przepraszam cię za.. za to co ci zrobiłem. Mam nadzieje, że mi wybaczysz. I,
orkowie zabrali Merrego i Pippina. Nie zdołałem ich obronić. Zawiodłem was
wszystkich.
Łzy pojawiły mi się w oczach w chwili, w której Boromir
zamknął swoje oczy. Wstałam i podeszłam do Legolasa, który objął mnie
ramieniem. Spojrzałam w bok i zobaczyłam Aragorna, który także ma łzy w oczach
oraz Gimliego, który zdjął swój hełm i patrzył się smutno na ciało zmarłego.
Następnie spojrzałam w górę, i zobaczyłam elfa z kamienną twarzą, ale mimo tego
zobaczyłam smutek w jego oczach. Spojrzałam w inną stronę, ale nigdzie nie
zauważyłam pozostałej dwójki Hobbitów.
-Gdzie Frodo i Sam? – zapytałam lekko zmartwiona.
-Pozwoliłem im odejść – rzekł Aragorn.
Kiwnęłam głową i ponownie spojrzałam na zwłoki.
-Nie możemy go tak tutaj zostawić – powiedziałam cicho.
-Co z nim zrobimy? – spytał krasnolud.
Spojrzałam na Aragorna, który schował swój miecz do pochwy i
podszedł do ciała zmarłego.
-Legolasie, pomóż mi go przenieś. – Powiedział cicho i
złapał Boromira za nogi. Po chwili dołączył do niego elf i złapawszy go za
barki wspólnie go podnieśli. Wraz z Gimlim szłam za nimi, aż doszliśmy do
brzegu. Aragorn i Legolas ułożyli go w łodzi i popchali w kierunku nurtu rzeki.
Blondyn ponownie do mnie podszedł po czym objął mnie ramieniem i wspólnie
patrzyliśmy na łódkę, dryfującą spokojnie po tafli wody.
Kiedy będzie jakiś pocałunek? Długo tak nie wytrzymam! Niech w następnym rozdziale będzie pocałunek Hermiony i Legolasa!
OdpowiedzUsuńwszystko w swoim czasie :D
UsuńChyba nie lubisz Boromira, co? Ja też za nim nie przepadam, ale...to nie jest bohater Gry o Tron! Nie zrobiłby czegoś takiego, nigdy!
OdpowiedzUsuńZostałaś nominowana do Liebster Blog Award : http://astridandsimon.blogspot.com/2015/05/liebster-blog-award.html?m=1
OdpowiedzUsuń