piątek, 29 maja 2015

Rozdział 10.

Niewiele myśląc weszliśmy do czarnego lasu. Coś w nim było, co dawało mi złe przeczucia, ale także spokój. Wewnątrz lasu było o wiele ciemniej niż na normalnej polanie, na której przed chwilą byliśmy. Przechodziliśmy obok starych wysokich drzew i ostrych krzewów. Na jednym z liści zobaczyłam czerwony ślad. Gimli podszedł obok mnie i palcem przejechał po czerwonej substancji. Chwile na nią popatrzał i wsadził palec do buzi, sprawdzając co to jest.
-Krew orków. - powiedział natychmiast i wypluł ślinę z pozostałościami czerwonej mazi. Przeskoczyliśmy nad płynącą rzeką, i kierowaliśmy się dalej śladem krwi, która - mieliśmy taką nadzieję - doprowadzi nas do zagubionych Hobbitów. Z czasem w lesie zaczęło się robić duszniej. Na chwilę przystanęliśmy, żeby zapoznać się z otoczeniem.
-To stary las. - Rzekł po chwili Legolas. - Bardzo stary, pełen wspomnień.. i gniewu.
Patrzyłam na elfa w skupieniu, gdy usłyszeliśmy dość głośny szum. Gimli natychmiast podniósł topór gotowy do walki, a ja złapałam się za pas blisko różdżki, żebym mogła się bronić, gdyby coś nas zaatakowało.
-Drzewa rozmawiają ze sobą - mruknął blondyn a ja uniosłam jedną brew.
-Gimli, opuść topór - szepnął Aragorn, a krasnolud niechętnie spełnił jego żądanie.
Legolas stanął koło mnie i rozejrzał się uważnie.
-Zbliża się biały czarodziej - kiwnął głową do tyłu, tak, żeby Aragorn mógł to zobaczyć. Staliśmy przez chwilę w zupełnej ciszy, wyczekując ataku białego czarodzieja.
-Nie daj mu przemówić - szepnął Aragorn - rzuci na nas zaklęcie. - Złapał za rękojeść swojego miecza i powoli wysunął go z pochwy. Gimli uniósł ponownie swój topór, a Legolas naprężył cięciwę swojego łuku, gotowy do strzału.
Chwyciłam za swoją różdżkę i ostrożnie ją wyjęłam zza pasa.
-Musimy być szybcy - Kontynuował Aragorn, a gdy usłyszeliśmy coś za nami szybko się odwróciliśmy. Biała poświata wokół czarodzieja oślepiała nas przez co zmrużyłam swoje oczy. Gimli rzucił w niego toporem, ale ten go odbił jak zwyczajom piłeczkę. Podobnie postąpił ze strzałą Legolasa. Czarodziej swoją mocą sprawił, że miecz Aragorna rozgrzał się do czerwoności, przez co opuścił go. Zostałam z bronią tylko ja. Wycelowałam koniec różdżki w białą postać, i wymówiłam zaklęcie werbalne. Niestety czarodziej jak by przewidział mój ruch i odbił zaklęcie, wysyłając je w moją stronę. Szybko skoczyłam w bok unikając pocisku, który trafił w drzewo.
-Dążycie śladem dwóch młodych Hobbitów - Rzekł spokojnie biały czarodziej.
-Gdzie oni są?! - Krzyknął Aragorn zasłaniając swoje oczy przed jego blaskiem.
-Szli tędy przed wczoraj. Spotkali kogoś, kogo się nie spodziewali. Czy to dla was pociecha? - Spytał dość znajomy głos.
-Ktoś ty? - szepnęłam.
Biała poświata wokół czarodzieja zaczęła blaknąć, przez co zdołałam ujrzeć zarysy jego szczęki. Po chwili ujrzałam coś, co sprawiło mnie jednocześnie w zachwyt, strach i szczęście.
-To nie możliwe - powiedział cicho Aragorn, po czym uklęknął na jedno kolano. To samo uczynił Legolas i Gimli a zaraz po nich również i ja.
-Poległeś.. - szepnęłam i uniosłam głowę.
-W ogniu i w wodzie. - powiedział z uśmiechem Gandalf - w otchłani, na szczycie gór walczyłem z Balrogiem, aż w końcu strąciłem wroga i rozbiłem w perzynę na zboczu góry. Zawładnęła mną ciemność i znalazłem się poza myślą i czasem. Gwiazdy toczyły się nade mną, a każdy dzień stawał się epoką w dziejach ziemi, ale nie był to koniec. Znów poczułem w sobie życie. Przysłano mnie z powrotem bym wypełnił misję. - Skończył swoją wypowiedź.
-Gandalf - powiedział Aragorn.
-Gandalf? - spytał ze zdziwioną miną czarodziej i zmrużył swoje brązowe oczy. - Tak, tak mnie ongiś nazywano. Gandalf Szary, takie nosiłem imię - odrzekł z miłym uśmiechem. - Jestem Gandalf Biały - Powiedział a ja mimowolnie się uśmiechnęłam. -Znów jestem z wami. Ale teraz musimy już iść, rozpoczyna się nowy etap w podróży, wojna przyszła do Rohanu, śpieszmy do Edoras. - Powiedział i zaczął nas prowadzić do wyjścia z ciemnego lasu. Na skraju puszczy przystanął i rozejrzał się po rozświetlonej łące i wzgórzach a po chwili zagwizdał. Z horyzontu wyłonił się biały koń, pędzący w naszą stronę.
-To Mearas, chyba że mój wzrok omamił jakiś czar - powiedział z podziwem elf i przyglądał się galopującemu koniowi.
-Cienisto grzywy - Mruknął z uśmiechem Gandalf i pogłaskał konia bo pysku. - Władca wszystkich koni i mój wierny druh w wielu niebezpieczeństwach.
Szybko wspięliśmy się na nasze wierzchowce i ruszyliśmy do Edoras. Jechaliśmy kilka dni, aż moim oczom nie ukazał się wysoki pagórek z miastem wybudowanym na nim. Jak się domyśliłam, to było Edoras. Podjechaliśmy do bramy i zobaczyliśmy spadającą zieloną flagę z wygrawerowanym białym koniem.
-Baczcie na słowa, nie liczcie na miłe przyjęcie - Powiedział czarodziej i wjechał do miasta, a my podążyliśmy za nim. Pierwsze co rzuciło mi się tam w oczy bym ogromny budynek, coś w podobie zamku, tylko trochę mniejszego. Na szczycie schodów stała kobieta, młoda, o długich jasnych włosach i jasnej cerze. Miała na sobie białą sukienkę a długimi i szerokimi sukniami. Patrzała się w naszym kierunku, po czym weszła do budynku.
-I na cmentarzu bywa weselej - mruknął Gimli widząc małą ilość ludzi. Niektórzy sprzątali, inni patrzyli się na nas. Wszyscy byli ubrani w ciemne ubrania. Dojechaliśmy do schodów a ja zwinnie zeskoczyłam z konia. Wspięłam się po wysokich, betonowych schodach. Na ich szczycie stali straże, którzy od razu do nas podeszli.
-Nie możecie stanąć przed królem z orężem - Powiedział natychmiast jeden z nich. Gandalf kiwnął na nas głową, więc wyjęłam swoją różdżkę i dwa sztylety i podałam jednemu z mężczyzn. Legolas rozpiął pas, na którym wysiał jego kołczan i wraz z łukiem, dwoma sztyletami i mieczem oddał je drugiemu mężczyźnie. Następnie spojrzałam na Aragorna, który po kolei wyjmował swoje miecze lub sztylety z różnych części ubrań co wyglądało dosyć śmiesznie. Następny był Gimli, który oddał im swój ulubiony topór. Jedyny, który nie oddał swojego oręża był Gandalf, który z uśmieszkiem staruszka podtrzymywał się na swojej białej długiej różdżce.
-Twój kij. - Mruknął strażnik.
-Och, chyba nie pozbawisz starca podpory? - Udał smutną minkę i kiwnął na mnie głową, żebym do niego podeszła, więc tak zrobiłam. Czarodziej złapał mnie pod ramie i dla stworzenia pozorów ruszyliśmy wolno, udając, że go prowadzę. Cicho się zaśmiałam z pomysłowości Gandalfa a ten do mnie mrugnął. Za nami podążali Legolas, Gimli i Aragorn, którzy także się uśmiechali a za nimi szli strażnicy. Weszliśmy do wielkiej sali, w której na środku był podest, na którym stał wielki tron. Siedział na nim władca, który jak dla mnie, wyglądał strasznie. Był cały blady i miał posiwiałe włosy. Niby nic takiego, ale jak się spojrzało w jego oczy, nie dostrzegło się w nich nic. Były białe, bez tęczówki, a źrenic prawie nie było widać. Podeszliśmy trochę bliżej, a czarodziej mnie puścił i podszedł sam do wielkiego tronu. Stanęłam obok Legolasa i spojrzałam na władcę. Obok niego siedział blady człowiek, ubrany cały na czarno, który właśnie szeptał mu coś do ucha.
-Gościnność twojego dworu ostatnio zmalała, królu Theodemie. - Powiedział na powitanie czarodziej.
-Czemu miał bym cię witać z radością, Gandalfie, zwiastunie burzy - Mruknął cicho Król, jak by się zmęczył samym mówieniem.
-Późną godzinę wybrał sobie czarodziej. Lathspel, tak go nazwałem. Zły to gość, co złe wieści niesie. - Powiedział doradca króla.
-Trzymaj jadowity język za zębami. Nie szedłem przez ogień i śmierć, żeby wieść spór z bezrozumnym gadem. - Powiedział czarodziej i wymierzył w niego różdżką.
"Żmija" cofnęła się przerażona. - Jego laska, zabierzcie mu jego laskę! Mieliście mu ja odebrać! - Krzyknął a strażnicy podbiegli do niego ale my byliśmy szybcy. Podczas gdy my walczyliśmy ze strażnikami, Gandalf podszedł do Króla, zdjął szarą szatę, ukazując białą i zaczął czarować. Po chwili pojawiła się ta sama kobieta, którą zobaczyłam na szczycie schodów. Chciała podejść do króla, lecz Aragorn ją zatrzymał każąc jej zaczekać. Podeszłam do Legolasa, który natychmiast objął mnie w pasie. Patrzyliśmy uważnie na wyczyny czarodzieja. Po kilku minutach twarz Theodena zaczęła się zmieniać. Jak by młodnieć. Jego włosy przybrały jasny odcień, a skóra normalny kolor. Jego oczy nie były już całe białe tylko niebieskie. Blond włosa kobieta wyrwała się z uścisku Aragorna i podbiegła do króla.
-Znam twoją twarz - szepnął Theoden i dłonią dotknął policzka kobiety. - Eowina.
Ta tylko uśmiechnęła się przez łzy co dla mnie było bardzo wzruszające, przez co w moich oczach także pojawiły się łzy. Legolas spojrzał na mnie i cicho się zaśmiał i mocniej mnie objął tak, że stał za mną a ręce trzymał na moim brzuchu.
-Gandalf? - spytał Król.
-Odetchnij powietrzem swobody, mój przyjacielu - uśmiechnął się czarodziej.
Król Theoden wstał z tronu i i przemówił:
-Mroczne były moje sny. - Powiedział i spojrzał na swoje dłonie.
-Palce przypomną sobie swoją dawną siłę, jeżeli chwycą za miecz. - Rzekł Gandalf, a jeden ze strażników podszedł do władcy i wyciągnął w jego kierunku rękojeść od miecza. Król delikatnie chwycił za rączkę i wyciągnął miecz z pochwy. Zaczął mu się z uśmiechem przyglądać, ale jego wzrok skierował się na "żmiję". Rozkazał straży wywalić go. Wyszliśmy za nimi i zobaczyliśmy jak mężczyzna turla się po ogromnych schodach.
-Służyłem tylko tobie! - Krzyknął mężczyzna.
-Ty pijawko.. - mruknął król schodząc z mieczem ze schodów. - Chciałeś mnie zrzucić na kolana!
-Nie oddalaj mnie!
Król Theoden uniósł miecz, ale Aragorn szybko do niego podbiegł - Nie Panie! -Krzyknął - Puść go. - Dodał już ciszej - Dość już krwi przelanej za jego sprawą. Pokłon królowi Theodenowi! - Krzyknął mężczyzna do tłumu, który zebrał się przed schodami i obserwował całe zajście ze "żmiją". Tłum pokłonił się przed nim, ale ten nic sobie z tego nie zrobił i odwrócił się do Gandalfa. - Gdzie jest Theodred? Gdzie jest mój syn?

5 komentarzy:

  1. Bardzo podoba mi się twój rozdział pisz tak dalej :-Miałam nadzieję że Lagolas pocałuje Hermione ale jednak nie doszło do tego :-( Moim zdaniem rozdziały są za krótkie.Życzę weny :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny :P widziałam w nim kilka literówek ale tak to większych błędów nie było. Rozdziały są trochę krótkie :( między Legolasem a Hermioną jest coraz cieplej wiesz pisz szybciutko :* weny i powodzenia przy następnej notce

    OdpowiedzUsuń
  3. Theoden miał niebieskie oczy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy będzie Kiss? I troszeczkę dłuższy rozdział? Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Moze w nastepnym rozdziale jak bedzie pogrzeb to Mionka bedzie smutna i wgl i Leggi bedzie chcial ja pocieszyc i ja pocaluje i takie tam xDDDD

    Takk... rozdzial super tylko... czm takie krótkie??? Mam nadzieje ze nastepny bedzie dluzszy!
    Napiecie rosnie wiec
    Zycze weny ;) xD

    OdpowiedzUsuń