piątek, 1 maja 2015

Rozdział 2.

Po raz kolejny obudziłam się o trzeciej nad ranem. Odkąd pierwszy raz stanęłam w murach Hogwartu, codziennie wstaję o trzeciej, gdy kończy się mój sen. Za każdym razem śni mi się blond włosy chłopczyk.
Westchnęłam i postanowiłam wziąć zimny prysznic. Zeskoczyłam z łóżka, żeby nie obudzić Ginny i poszłam do łazienki. Gdy przeszłam przez próg, światło samo się zapaliło, co było wielkim plusem, bo nie musiałam szukać żadnego włącznika, tak jak w mugolskim domu.
Podeszłam do brodzika i odkręciłam kurki z zimną wodą, po czym zaczęłam zdejmować swoją czerwoną koszulę nocną. Stanęłam przed lustrem i zobaczyłam dziewczynę z długimi brązowymi włosami, które sterczały na każdą stronę. Miała wory pod oczami i była cała blada. Ziewnęłam i ręką sprawdziłam temperaturę wody. Nie była za zimna, więc weszłam i rozkoszowałam się spływającymi po moim ciele zimnymi kroplami. Przypomniał mi się ostatni sen. Mały blondynek szukał mnie, podczas gdy ja chowałam się za skałą. Słyszałam jak zaczął się martwić, więc wyszłam i przytuliłam go. Obiecałam mu, że nigdy go nie opuszczę. Nie do końca wiedziałam o co w tych snach chodzi. Praktycznie w każdym przyrzekaliśmy coś sobie, na przykład, że będziemy razem już zawsze, i że nic nas nie rozłączy. Westchnęłam cicho i chwyciłam żel pod prysznic o zapachu bzu i wtarłam go w swoje ciało, po czym spłukałam i zakręciłam kurki. Wyszłam z brodzika owijając się puchowym ręcznikiem i ponownie stanęłam przed lustrem. Nie wiedząc, co zrobić ze swoimi włosami, chwyciłam różdżkę i wyszeptałam zaklęcie, przez które moje włosy stały się proste. Poprawiając swój ręcznik wyszłam z łazienki i skierowałam się do szafy z zamiarem ubrania swojego szkolnego mundurku. Nigdy za nim nie przepadałam, bo składał się z czarnych zakolanówek, tego samego koloru spódnicy do kolan, oraz białej bluzki z herbem Gryffindoru na piersi. Do kolekcji był jeszcze czarny sweterek, ale nosiłam go tylko w zimę. Chwyciłam swoje ubranie i czystą bieliznę, po czym weszłam do łazienki i ubrałam się. Wychodząc, spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że szykowałam się półtora godziny, więc była czwarta trzydzieści, co oznaczało, że Ginny wstanie za pół godziny. Nie wiedząc co robić, wzięłam swoją ulubioną książkę "Historia Hogwartu" i wyszłam z nią do Pokoju Wspólnego. Usiadłam na najwygodniejszym fotelu obok kominka, w którym jak zwykle palił się ogień, co było zasługą domowych skrzatów. Nigdy nie popierałam tego, jak traktowano te biedne skrzaty. Nie dość, że nie płacono im, to do tego były pomiatane na okrągło, jak by nie miały uczuć, a co najgorsze, ludzie mówią, że to im się podoba. To jest bez sensu. Pokręciłam głową i otworzyłam książkę na stronie, na której skończyłam ostatnio czytać. Przesiedziałam tak chyba z trzy godziny, bo gdy się obejrzałam, zobaczyłam Gryfonów, którzy wychodzili na śniadanie. Szybko pobiegłam do swojego dormitorium i zobaczyłam Ginny, która właśnie miała wychodzić.
-Hej Gin. - zagadałam, a ona tylko sennie kiwnęła głową i ziewnęła.
Zaśmiałam się tylko i chwyciłam swoją torbę, po czym wyszłam za Ginny i wspólnie udaliśmy się do Wielkiej Sali. Przekroczywszy próg, zobaczyliśmy przy naszym stoliku Harrego i niestety Rona. Będę musiała coś z nim chyba wyjaśnić. Usiedliśmy koło nich, a Ron pocałował mnie w policzek, oczywiście po raz kolejny śliniąc się. Weasley'ówna tylko cicho zachichotała i usiadła na kolana Wybrańca po czym pocałowała go czule w usta. Po chwili wszyscy zaczęliśmy jeść, a Ron jak zwykle wpychał co popadnie do buzi, co przyprawiało mnie o mdłości. Wywróciłam oczami i nie patrząc na niego zaczęłam jeść tosty z serem. Szkolny gwar przerwał dyrektor, który wstał ze swojego miejsca i podszedł do mównicy.
-Chciałem przekazać wam tragiczną wieść. Dzisiaj może być koniec Hogwartu.. - Po sali przeszły okrzyki oburzenia, i śmiechu. Śmiechu, ponieważ niektórzy byli przekonani, że to kolejny żart Dumbledore'a. Dyrektor odchrząknął i kontynuował - Voldemort zaatakuje naszą szkołę. - W tym momencie, każdy zamarł. Słychać było tylko przyśpieszone bicia serc niektórych uczniów. Albus przeleciał wzrokiem całą salę i mówił dalej - Z tajnych źródeł wynika, że Voldemort planuje silny atak, tak więc po śniadaniu poproszę waszych opiekunów o zabranie młodszych uczniów do domu, oczywiście przez świstoklik, ponieważ sieć fiuu jest monitorowana, a ekspres nie jest bezpieczny. Prosimy o pomoc w walce uczniów siódmego roku. - Ponownie dało się usłyszeć pomruki nie zadowolenia, a najmłodsza latorośl Weasley'ów krzyknęła - Ale my też chcemy walczyć!
Wszystkie oczy skupiły się na niej, a niektórzy poparli ją, mówiąc, że też dadzą sobie radę. Minerva McGonagall spojrzała się smutnym wzrokiem na Dumbledore'a i szepnęła - Niech szóstoklasiści zostaną. Także wiele potrafią, Albusie.
Dumbledore zastanawiał się chwilę i westchnął. - A więc mogą zostać uczniowie klas szóstych i siódmych. Pozostali uczniowie proszeni będą, o opuszczenie wraz z opiekunami waszych domów Wielką Salę i wzięcie tylko najpotrzebniejszych rzeczy. To na razie koniec, a teraz dokończcie śniadanie. -Odszedł od mównicy i wraz z Minervą wyszli z sali.
-To nie możliwe - mruknął roztrzęsiony Harry, a Ginny go przytuliła, lecz ten się odsunął. - Czyś ty do reszty zwariowała?! Nie możesz walczyć! Masz natychmiast wrócić do domu!
-Ty chyba oszalałeś! Nie będę siedziała bezczynnie w domu, wiedząc, że cała moja rodzina walczy!
Potter złapał się za bliznę i cicho syknął. -On niedługo tutaj dotrze - Wyszeptał i spojrzał na swoich przyjaciół.
Hermiona podeszła do niego i położyła na jego ramieniu rękę. - Będzie dobrze, wygramy to, raz... - Jej wypowiedź przerwało wtargnięcie do Wielkiej Sali członków Zakonu Feniksa, wraz z dyrektorem i McGonagall na czele. Hermiona spojrzała się na nich i uśmiechnęła, widząc bliźniaków, którzy jak zwykle pałali dobrym humorem. Opiekunowie czterech domów poprosili swoich podopiecznych o wyjście z sali, oraz zostanie szósto i siódmoklasistów. Po kilku minutach sala zaczęła się opróżniać i mogliśmy zobaczyć, ile osób pozostało. W Slytherinie, i to był szok dla wszystkich, został Draco Malfoy i jego kumpel - Blaise Zabini. Gdybyśmy żyli w kreskówce, dało by się zobaczyć jak szczęka opada mi na podłogę. Draco uchwycił ze mną kontakt wzrokowy i mrugnął do mnie, a następnie odwrócił się do stołu nauczycielskiego. Otrząsnęłam się trochę i spojrzałam na stół puchonów. Została tam tylko garstka osób. Następnym stołem był Revenclaw, w którym zostało trochę więcej uczniów, w tym Luna Lovegood, która z uśmiechem pomachała mi. Stołem z największą ilością osób został Gryffindor, w którym byli wszyscy uczniowie z szóstej i siódmej klasy. Spędziliśmy w Wielkiej Sali ponad godzinę, podczas której omawialiśmy plan, z którym moglibyśmy wygrać. W tym wypadku bardzo przydali nam się Malfoy i Zabini, którzy znali plan działań Czarnego Pana. Zdecydowaliśmy, że ja, jak to powiedzieli nauczyciele, "najmądrzejsza uczennica od czasów Roveny Rewenclaw", będę walczyć na samym przodzie. Ron ma ochraniać południową wieże, Ginny będzie leczyć rannych, a Harry ma walczyć w zamku, gdzie ma przyjść Voldemort, a wtedy Wybraniec powinien go pokonać. Spędziliśmy tak jeszcze chwilę, ciesząc się towarzystwem, gdyż może za kilka godzin już nigdy nie będzie takie samo. Na samą myśl, że moim przyjaciele mają zginąć, zachciało mi się płakać. Szybko się otrząsnęłam, gdy zobaczyłam, że Ron się na mnie patrzy, więc posłałam mu wymuszony uśmiech. Tą niezręczną sytuacje przerwał nam głośny huk. Wszyscy poszli na swoje stanowiska a nauczyciele wyszli na zewnątrz, bądź na mury szkoły, gdzie zaczęli rzucać zaklęcia ochronne. Wokół zamku zaczęła wytwarzać się bladoniebieska tarcza, co mogło by dać nam minimalną część ochrony. McGonagall wypowiedziała zaklęcie, a ze ścian Sali Wejściowej zaczęli zeskakiwać wojownicy z kamienia, którzy mają pilnować głównego wejścia na teren Hogwartu.
Ustawiłam się na swoim miejscu, a po chwili stanął obok mnie Draco, a po drugiej stronie Blaise. Zmarszczyłam brwi, a Draco przerwał tą ciszę. -Słuchaj Granger, powiem to teraz, bo później może nie być okazji. Przepraszam. Wiem jakim byłem człowiekiem kiedyś, ale naprawdę się zmieniłem.
-Racja, zmienił się. W nocy cały czas płacze i jęczy "jakim to ja byłem złym człowiekiem.." - zapiszczał Blaise, co wywołało u mnie śmiech.
-Zamknij się Diable. - Powiedział poważnie Malfoy, ale po chwili się uśmiechnął. -Więc..? - popatrzył na mnie błagalnie.
Chwilę nad tym myślałam. Skoro oni naprawdę żałują, i są po naszej stronie, to chyba warto im wybaczyć.
-Zgoda - powiedziałam szybko, a Blaise popatrzył na mnie dziwnie.
-Naprawdę? I co, tak po prostu nam przebaczysz, bez żadnych "ale"?
-No tak. - zaśmiałam się - W końcu i tak jest wojna, więc najwyższy czas porzucić topór wojenny i uścisnąć sobie rękę, nie uważacie?
Twarz obu chłopaków rozjaśniała i oboje przytulili mnie.
-Ał, bo mnie zadusicie i kto wtedy będzie wam tyłki bronił ? -zaśmiałam się.
-Chyba to my powinniśmy bronic twój mały tyłeczek, krasnoludku - Draco uśmiechnął się do mnie ironicznie, a ja tylko przewróciłam oczami. Po chwili usłyszeliśmy strzały, a magiczna tarcza zaczęła się psuć.
-No, zaczęło się. - powiedziałam cicho i trzymałam swoją różdżkę w pogotowiu. Następnie wszystko działo się szybko. Śmierciożercy zaczęli biec w naszą stronę i rzucać na nas śmiertelne zaklęcia. Zobaczyłam jak Draco i Blaise popatrzeli się na mnie, następnie na siebie i uśmiechnęli się, po czym ruszyli do przodu, zabijając coraz to więcej śmierciożerców. Nie chciałam być w tyle, więc uniosłam swoją różdżkę i pobiegłam rzucając zaklęcia w każdą możliwą stronę, uważając tylko, aby nie trafić w kogoś naszego. Nagle zmaterializowała się przede mną wysoka postać, o długich platynowych włosach z różdżką zakończoną wężem.
-Witam, panno Granger- Lucjusz Malfoy uśmiechnął się ironicznie a ja cofnęłam się parę kroków w tył, przez co wywołałam u niego nieco psychiczny śmiech. Mężczyzna uniósł swoją różdżkę i wycelował ją w moją pierś, po czym wypowiedział śmiertelne zaklęcie, ale ja w ostatniej chwili uskoczyłam, rzucając na niego "Expeliarmus". Różdżka wypadła mu z ręki a jego mina zrzedła.
-Nie powinnaś tego robić, Szlamo. - powiedział mrożącym w żyłach krew głosem, a ja nie wiedząc co robić i pod wpływem impulsu wypowiedziałam te dwa słowa:
-Avada Kedavra! - zielony promień wyleciał z mojej różdżki, uderzając go prosto w miejsce, w którym znajduje się jego serce. Usłyszałam huk, w którym Malfoy Senior pada na ziemie, przez co ocknęłam się i lekko uśmiechnęłam. Postanowiłam wrócić do walki. Gdy przebiegłam parę metrów, znikąd naskoczył na mnie wilkołak Fenrir Greyback i wyszarpał moją różdżkę z dłoni. W tej chwili wiedziałam, że to już koniec, że nic mnie nie uratuje. I tak właśnie było, Greyback ugryzł mnie w szyję, a ja odpłynęłam.

8 komentarzy:

  1. Świetnie piszesz, będę zaglądała tu częściej, oby tak dalej! ;)

    http://neverstopdreaminggg.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra, zaczynam
    Twoje opowiadanie nie jest idealne, fakt, ale nie jest też najgorsze. Widziałam o wiele, wiele, wiele więcej gorszych opowiadań.
    W twoim opowiadaniu Hermiona mieszka w dormitorium z Ginny, ale Hermiona jest starsza o rok, co znaczy, że raczej nie możliwe byłoby mieszkanie dziewczyn z 2 lat w jednym dormitorium(byłoby za dużo osób np. Parvati i Brown.)

    Harry chodzi z Ginny ? Wydaje się że tak chociaż nic nie wiadomo, nie opisałas ich reakcji.

    Na początku Draco był wredny, a na drugi dzień jest miłym chłopczykiem?

    Ogólnie podoba mi się i nie mogę doczekać się następnych rozdziałów
    Moglabys mi wysłać wiadomość k nowym rozdziale na Email ?
    Nemezis_ders@o2.pl
    (wybacz za jakiekolwiek błędy, jestem dyslektykiem)
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ogólnie chodziło mi o to, że Ginny jest w wieku Hermiony bo tak bardziej pasuje ;) A Draco.. w sumie to nie ma wytłumaczenia do Draco xd mój błąd xD

      Usuń
    2. To czemu potem Ginny zapytala czy szoste klasy tez moga zostac? chyba ze to ja niw zakumalam... xD a tak to supper! ;)

      Usuń
  3. a w sumie sama nwm... może ma przyjaciółkę w szóstej klasie i ten.. chciała żeby walczyła xD wgl nie myślałam o tym co pisze, czy ten tekst ma jakiś sens ;/ mój błąd...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. haha ok tylko nastepnym razem prosze cie staraj sie unikac takich bledow bo mi tylko to troszke przeszkadzalo... poza tym to bardzo mi sie podoba!!! i wgl to kiedy nn???

      Usuń
    2. Ja na miejscu Ginny nie chciałabym, żeby moi przyjaciele walczyli, tylko upewniła się, że są w bezpiecznym miejscu i nic im nie grozi. Kto normalny posyła bliskich na śmierć?

      Usuń
  4. Trzymaj się jednej narracji. Na początku mówi Hermiona, później mamy narrację trzecioosobową i następnie znów mówi Hermiona

    OdpowiedzUsuń