czwartek, 21 maja 2015

Rozdział 8.

Krótka notka na początek ;3
Chciałam się spytać, dlaczego prawie nikt nie komentuje rozdziałów. Pod jednym postem jest prawie 200 wejść, a komentują tylko 1/2 osoby i to na prawdę smuci. Dobrze wiecie, że jestem początkująca, więc komentarze pomagają mi zrozumieć, gdzie popełniam błędy i uczę się na nich, a także to motywuje mnie do pisana.. Więc chyba zrobię tak : 5 kom. = nowy rozdział ;/ ;3
A teraz zapraszam do czytania :)

                                   ~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~*~~


-Lembas - Powiedział z uśmiechem Legolas, który wkładał pożywienie do łodzi. – Chleb podróżnych. – Powiedziawszy to, ugryzł kawałek. –Jeden mały kęs wypełni żołądek rosłego człowieka. – Rzekł i spojrzał na Niziołki, po czym poszedł po resztę ładunków.
-Ile zjadłeś? – spytał jeden z Niziołków.
-Cztery – Odpowiedział, a ja się zaśmiałam.
                                                                            ***
Gdy mieliśmy już odpływać, przybyła do nas Galadriela.
-Legolasie, to prezent dla Ciebie. Łuk Galadrimów, narzędzie godne elfa. – Z uśmiechem wręczyła mu podarunek. Następnie przeszła do Niziołków.
-Oto szkielety Nordorinów. Sprawdziły się już w bojach. – powiedziała to i spojrzała Pippina . - Nie martw się, młody Tuku, odnajdziesz w sobie dzielność.
Powiedziawszy to, wręczyła Merremu i Pippinowi sztylety, a następnie odwróciła się i podeszła do mnie.
-To jest eliksir życia. Jeden mały łyk, może uratować człowieka, krasnoluda, a nawet elfa od śmierci – Dała mi mały flakonik ze złocistym płynem, po czym z uśmiechem podeszła do Sama.
-A ty, Samwise Gamgee, otrzymasz linę splecioną z hitlainy. – dała mu szarą długą linę, po czym podeszła do Froda.
-Frodo Bagginsie, ty dostaniesz blask Erendira, czyli ukochanej gwiazdy elfów. Niech rozświetla ci nawet najciemniejsze chwile. – Podarowała mu błyszczący flakonik  i odwróciła się do Gimliego.
-A o jaki dar poprosi krasnolud? – spytała się z uśmiechem Gimliego.
-O nic. – Powiedział krótko. – Pragnie jedynie móc raz jeszcze spojrzeć na panią Galadriele, która jest piękniejsza od wszystkich klejnotów ziemi. – Dodał a Galadriela cicho się zaśmiała. Krasnolud, zmieszany opuścił głowę i odwrócił się. – Chociaż… - Dodał po namyśle. –Jest jedna rzecz…
                                                                         ***
Płynęliśmy już dość długo, u podnóża rzeki. Siedziałam w jednej łodzi z Legolasem i Gimlim. Obok nas płynęli Aragorn  z Frodem i Samem, a trochę za nami Boromir wraz z Pippinem i Merrym.
-To rozstanie zadało mi ciężką ranę, gdy po raz ostatni spojrzałem na to, co najpiękniejsze – Mruknął Gimli a ja popatrzyłam się na niego z lekkim uśmiechem. – Od tej chwili już niczego nie nazwę pięknym, chyba, że spojrzę na jej dar. – Kontynuował.
-Co ci dała? – zapytał blond włosy elf.
-Poprosiłem ją o pukiel włosów, dała mi aż trzy. – Rzekł, a ja z uśmiechem spojrzałam na Legolasa, który także szeroko się uśmiechał. Boże, jaki on jest piękny.. Pomyślałam, ale szybko potrząsnęłam głową i odwróciłam się, żeby zobaczyć, gdzie płyniemy. Wpłynęliśmy na jakąś szerszą rzekę, a elf szybko odwrócił głowę w stronę drzew, tak, jak by coś tam zobaczył. Jego mina zrzedła. Chciałam się zapytać, co się stało, ale dobiliśmy do brzegu.
Zapadł już zmrok, a ja siedziałam sama na brzegu rzeki i wpatrywałam się w samotną kłodę, za którą coś się kryło.
-Gollum. – Powiedział Aragorn, który nagle stanął za mną. – Śledzi nas od Morii. Miałem nadzieję, że zgubi trop nad rzeką, ale jest zbyt sprytny.
-A jeśli powiadomi o nas nie przyjaciela, przyprawa będzie jeszcze cięższa. – mruknęłam i odwróciłam swój wzrok od kłody. Spojrzałam na las, gdzie zobaczyłam Boromira zbliżającego się do nas.
-Bezpieczniej było by przejść przez Minas Tirith, potem moglibyśmy się przegrupować i uderzyć na Mordor z umocnionej pozycji.
-W Gondorze nikt nas nie wesprze. – Mruknął Aragorn.
-Elfą od razu zaufałeś. – dodał zgryźliwie Boromir – Czemu wątpisz we własnych poddanych? – spytał, ale nie uzyskał odpowiedzi.
-Tak, są słabi. Tak, są wątli, ale w ludziach drzemią także honor i odwaga! Jednak ty nie chcesz tego dostrzec. Boisz się! – Krzyknął Boromir a ja wstałam i podeszłam do nich.
-Boromirze, uspokój się – powiedziałam cicho i złapałam go za ramię, ale ten tylko je strzepnął.
-Całe życie ukrywałeś się w cieniu, ze strachu przed tym, kim jesteś! – Krzyknął, a Aragorn chwilę na niego popatrzył, po czym przerzucił swój wzrok na mnie.
-Nie pozwolę by pierścień znalazł się w pobliżu twego miasta. – Wypowiedziawszy to, odszedł. Spojrzałam na Boromira, który ze złością wpatrywał się w miejsce, w którym Aragorn zniknął. Nie chcąc go już bardziej drażnić, postanowiłam się położyć. Weszłam do swojego śpiwora i od razu zasnęłam.
                                                                          ***
W następny dzień z samego rana znów wyruszyliśmy. Płynęliśmy dość długo, wzdłuż nurtu rzeki.
-Wow.. – szepnęłam gdy zobaczyłam po dwóch stronach ogromne posągi w kształcie ludzi.
Przepłynęliśmy koło ich stóp i zatrzymaliśmy łodzie przy brzegu. Zaczęłam się rozglądać po wybrzeżu. Nie było tutaj nic szczególnego. Same drzewa. Postanowiłam, że nazbieram trochę drewna na opał, więc weszłam kawałek w głąb lasu i zaczęłam podnosić różne gałęzie. Po chwili przyszedł do mnie Gimli z pomocą, więc wyrobiliśmy się dość szybko. Nazbierane drewno ułożyliśmy w stosik a ja sięgnęłam do pasa po różdżkę i jednym zaklęciem rozpaliłam ogień.
-Przepływamy jezioro o zmierzchu, potem ruszamy dalej – Powiedział Aragorn siedząc przy ognisku.
-Podchodzimy Mordor od północy, tak? – spytał krasnolud
-Tak, to jest nasza trasa. – powiedział spokojnie Aragorn. Po chwili zauważyłam Legolasa, który bacznie przyglądał się lasowi.
-Legolas? – zapytałam, ale ten zamiast odpowiedzieć, podszedł do Aragorna.
-Ruszajmy. – Rzekł blondyn.
-Nie, orkowie są na wschodnim brzegu, zaczekamy na osłonę nocy.
-Nie to mnie niepokoi – Mruknął. – Moje myśli spowił cień groźby, coś się zbliża. Czuję to. – Dodał.
-Gdzie jest Frodo? – Odezwał się jeden z Niziołków i nagle wszystkie oczy spoczęły na Merrym, po czym zerknęłam na miejsce Boromira, ale go tam nie było.
-Boromira też nie ma. – Rzekłam.
Aragorn spojrzał na mnie ze strachem w oczach a po chwili wbiegł do lasu. Nie czekając długo pognałam za nim, a zaraz za mną Legolas wraz z Gimlim. Prawdopodobnie rozdzieliliśmy się, bo jak spojrzałam w tył, zobaczyłam wyłącznie drzewa. Aragorna też nigdzie nie widziałam. Biegłam cały czas przed siebie omijając pnie drzew i korzenie wystające z ziemi. Po chwili usłyszałam czyjeś krzyki. Nie czekając, pobiegłam w tamtą stronę. Pierwsze co zobaczyłam to ogromny posąg, a raczej głowa, która od owego posągu odpadła. Później zobaczyłam Boromira, który zaczął biec za Frodem, ale ten mu uciekł.
-To ja powinienem mieć pierścień! Czytam w twoich myślach! Zaniesiesz go Sauronowi! – krzyczał za nim.
-Boromirze? – powiedziałam niezbyt pewna. – Co ty robisz?
-Hermiona? Co ty tu robisz? Widziałaś to?!
Pokiwałam lekko głową a ten rzucił się na mnie. Pisnęłam i zanim wyciągnęłam różdżkę, mężczyzna leżał już na mnie .
-Złaź! – krzyknęłam, ale ten tylko się zaśmiał, więc zaczęłam wierzgać nogami i rękami próbując jakoś się wydostać.
-Nie ruszaj się, skarbie. To będzie czysta przyjemność – zaśmiał się i przymierzał się do pocałowania mnie, ale ja odwróciłam głowę.
-Chyba coś ci powiedziałem, że masz się nie ruszać – Tym razem złapał moją twarz rękami i udało mu się złączyć nasze wargi. Kilka łez wyleciało mi z oczu, a gdy Boromir złapał mnie za talię, odrobinę za mocno, pisnęłam. Mężczyzna wykorzystał tą okazję i wsunął język do moich ust, przez co zaczęłam się mocniej szarpać. Chwilę później poczułam jego dłoń na swoim kroczu, które zaczął masować, ale przerwał gdy usłyszał jak ktoś nadchodzi.
-Zostaw ją! – ktoś krzyknął a ja poczułam wielką ulgę. Boromir tylko się zaśmiał. ale po chwili spoważniał. –Odejdź od niej. – powiedział nieznajomy, a ja poczułam jak Boromir puszcza moje ciało. Szybko przeczołgałam się do wielkiego głazu i zwinęłam się w kłębek chowając twarz między nogi. Po paru chwilach ktoś do mnie podszedł, a ja poczułam jak dreszcz przepływa przez całe moje ciało.
-Odejdź – wyszeptałam.
-Już dobrze Mionka, nic ci nie będzie. – powiedział spokojnie a ja podniosłam głowę i zobaczyłam blond czuprynę, którą tak uwielbiałam.
-Legolas? – spytałam z nadzieją.
-Jestem tu. – powiedział i przytulił mnie do sobie. Po chwili usłyszeliśmy czyjeś ciężkie kroki i znajomy głos.
-Co tu się stało? – spytał Gimli.
-Nie ważne – rzekł blondyn.
-Uciekajcie! – Krzyknął jeden z Niziołków, który dość szybko zbiegał z górki, a ja otarłam oczy z łez i zobaczyłam od groma dziwnych orków.
-Uruk Hai – wyszeptał Legolas po czym wstał i pomógł mi się podnieść. Wyjęłam swoje dwa sztylety a elf cicho się zaśmiał.
-Co? – popatrzyłam na niego dziwnie.
-Chyba na prawdę nauczę cię szczekać z łuku. – odparł i naciągnął cięciwę, po czym wystrzelił jedną strzałę, która trafika Uruk Hai prosto w czoło. Przewróciłam oczami i zobaczyłam orka biegnącego prosto na mnie. Nie myśląc zbyt wiele ruszyłam na przód po czym wskoczyłam na niego i wbiłam mu jeden sztylet w kark a drugiego rzuciłam w orka, który walczył z Merrym. Wyciągnęłam sztylet z karku i zeskoczyłam z niego. Walka chwilę trwała. Myśleliśmy, że już wygraliśmy, gdy z nikąd pojawił się Uruk Hai z kuszą. Uśmiechnął się złowieszczo i wycelował strzałą w tors Boromira. Wszystko działo się w zwolnionym tempie. Można by pomyśleć, że dobrze mu tak, za to co mi zrobił, ale tak nie było. Źle się z tym czułam. Widziałam, jak mężczyzna pomimo wbitej strzały wciąż walczy. Uruk Hai wbił mu kolejną strzałę, i tym razem Boromir padł. Zobaczyłam jak Legolas naciąga cięciwę swojego łuku i wystrzela z niej strzałę, która trafia orka prosto w serce. Podbiegłam do Boromira i położyłam jego głowę na swoich kolanach i zaczęłam szukać w kieszeniach eliksiru życia, ale mężczyzna złapał mnie za rękę.
-Nie szukaj go. – wychrypiał – Zginę tak, jak powinienem. Przepraszam cię za.. za to co ci zrobiłem. Mam nadzieje, że mi wybaczysz. I, orkowie zabrali Merrego i Pippina. Nie zdołałem ich obronić. Zawiodłem was wszystkich.
Łzy pojawiły mi się w oczach w chwili, w której Boromir zamknął swoje oczy. Wstałam i podeszłam do Legolasa, który objął mnie ramieniem. Spojrzałam w bok i zobaczyłam Aragorna, który także ma łzy w oczach oraz Gimliego, który zdjął swój hełm i patrzył się smutno na ciało zmarłego. Następnie spojrzałam w górę, i zobaczyłam elfa z kamienną twarzą, ale mimo tego zobaczyłam smutek w jego oczach. Spojrzałam w inną stronę, ale nigdzie nie zauważyłam pozostałej dwójki  Hobbitów.
-Gdzie Frodo i Sam? – zapytałam lekko zmartwiona.
-Pozwoliłem im odejść – rzekł Aragorn.
Kiwnęłam głową i ponownie spojrzałam na zwłoki.
-Nie możemy go tak tutaj zostawić – powiedziałam cicho.
-Co z nim zrobimy? – spytał krasnolud.
Spojrzałam na Aragorna, który schował swój miecz do pochwy i podszedł do ciała zmarłego.
-Legolasie, pomóż mi go przenieś. – Powiedział cicho i złapał Boromira za nogi. Po chwili dołączył do niego elf i złapawszy go za barki wspólnie go podnieśli. Wraz z Gimlim szłam za nimi, aż doszliśmy do brzegu. Aragorn i Legolas ułożyli go w łodzi i popchali w kierunku nurtu rzeki. Blondyn ponownie do mnie podszedł po czym objął mnie ramieniem i wspólnie patrzyliśmy na łódkę, dryfującą spokojnie po tafli wody.

4 komentarze:

  1. Kiedy będzie jakiś pocałunek? Długo tak nie wytrzymam! Niech w następnym rozdziale będzie pocałunek Hermiony i Legolasa!

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba nie lubisz Boromira, co? Ja też za nim nie przepadam, ale...to nie jest bohater Gry o Tron! Nie zrobiłby czegoś takiego, nigdy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award : http://astridandsimon.blogspot.com/2015/05/liebster-blog-award.html?m=1

    OdpowiedzUsuń